Ale powracam efektownie. Chwalę się moim nowym pledem.
Jesienią postanowiłam zrobić szydełkowy pled z elementów.. Zakupiłam włóczkę, zrobiłam kilka kwadratów i "na szczęście" na początku grudnia przytrzasnęłam drzwiami samochodu palce prawej dłoni. Przez 2 miesiące prawie nic nie mogłam robić, teraz też mam mało sprawne. Z drutami już jakoś radzę, ale szydełka jeszcze nie dam rady trzymać.
Na początku maja odwiedziła mnie Marzanna, Arcymistrzyni szydełkowania i obiecała mi ten pled zrobić. I zobaczcie jakie ARCYDZIEŁO wyczarowała. Gdybym miała sprawne palce, to bym miała przeciętny pled-narzutę, bo taką mistrzynią to nie jestem.
Tę narzutę dostarczyła mi, gdy byłam poza domem, bo przez kilka dni opiekowałam się moją małą Przyjaciółką, gdy jej właściciele wyjechali na urlop.
Przyjaciółka chyba myśli, że to dla niej. Bardzo się jej podoba. Nie chce zejść. Chyba wyczuwa dobrą energię wykonawczyni tego arcydzieła. Praca nad nim zajęła 2,5 miesiąca.
Zapraszam do zachwytów i zazdroszczenia.
Wyszła przecudna !!!
OdpowiedzUsuńPrzepiękna :)
OdpowiedzUsuńPrawdziwe arcydzieło sztuki dziewiarskiej.
OdpowiedzUsuńOj, naprawdę śliczna! i zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńw życiu nie widziałam piękniejszego.
OdpowiedzUsuń