Obserwatorzy

czwartek, 22 września 2011

Motowidło

Nie miałam zamiaru dzisiaj pisać, ale zostałam wywołana do tablicy.
Dzisiaj Iwonka pokazała swoje motowidło, a ja w komentarzu napisałam, że mam bardzo podobne, tylko moje nie jest przykręcane, a stojące. I Iwonka była bardzo ciekawa, jak wygląda i czy się nie przewraca.
Nie przewraca się, bo część stojąca, ta dolna, jest ciężka. Motowidło ma regulowaną wielkość i kiedy nie jest potrzebne rozkładam je na części i trzymam w szufladzie, bo zajmuje mało miejsca.

Wczoraj zwijałam na balkonie, bo była i wieczorkiem piękna pogoda, i nie chciało mi się wchodzić do pokoju.
Dzisiaj, dla potrzeb zdjęcia i żebyście mi trochę pozazdrościli pokazuję motowidło i zwijarkę.

Przy okazji zdjęcia zaczętych chust. Zieloną zaczęłam na piątkowym spotkaniu na FB, miałam nie iść spać, aż ją skończę. Ale skończyła mi się włóczka, więc zaczęłam następną. I tej też już mam końcówkę. Zdjęłam je z drutów, żeby zobaczyć, jakie inne kolorki mogą pasować na zakończenie(włóczki nie kupię, muszę kombinować z tej, co mam),
Dzisiaj mam dzień zwijania nitek, ale zrobiłam też jedną mitenkę do poncha pokazanego w poprzednim poście. Zaraz zrobię drugą. Obok mitenki leży włóczka w kolorach brązu. Chyba zrobię z niej prostą w ściegu, szydełkową chustę.

A to mój kącik robótkowy. Komputer tak sobie ustawiłam, że mogę równocześnie zerkać w telewizor. A na manekinie jest chusta, którą wczoraj skończyłam. Muszę ją wyprasować i wymodelować i powędruje na wymiankę. A ten wór włóczek, to są nitki, które teraz przewijam. Jakieś 2 lata temu kupiłam je na targowisku, na stoisku z dywanami. Są wełniane resztki(po ok.10-20dkg) z produkcji dywanów. Co jakiś czas robię z nich chodniczki-wycieraczki, które zbyt długo przed moimi drzwiami nie leżą. Czasami oddaję je memu gościowi, gdy ma na nie ochotę. A sobie dziergam następny, który jest w moim posiadaniu najczęściej do następnego gościa.

***********************
Pisałam na początku sierpnia, że nie mam teraz czasu na czytanie. Ale bez książki trudno mi żyć, więc zaprzyjaźniłam się z książką mówioną. Kilka tytułów odniosłam do biblioteki, po wysłuchaniu tylko kilku zdań bo mi nie pasowały(nie ten lektor, albo treść nie była dla mnie ciekawa). Ale były też takie, które mnie zaciekawiły. Teraz kończę "Historię Edgara". Polecam.
R E W E L A C J A !!!

Recenzje tej książki znajdziecie w internecie. I ja przyłączam się do zachwytów nad nią.
A Wojciech Żołądkowicz świetnie ją czyta. A jeśli macie pieska, to koniecznie muuuuusicie ją przeczytać lub posłuchać.

A to wczoraj wypożyczyłam. Łączę słuchanie i dzierganie.
Szycia też już trochę mam na wykończeniu, ale to już w innym poście.

***************************
Dziękuję za wizyty i komentarze. Zapraszam ponownie:)

********************
ps. Bardzo dziękuję za życzenia urodzinowe. Wszystkim Wam ślę buziaki:)


23 komentarze:

  1. zapewne gdybym robiła na drutach to bym bardziej doceniła :) wierze na słowo że jest czego zazdrościć ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie że możesz wynieść motowidło na balkon , bo z wełny bardzo dużo jest kurzu wełnianego ; również często tak robię .

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozazdroscic tylko zacnych sprzetów i samozaparcia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny sprzęt! Ale za to dzierganie to chylę czoła....

    OdpowiedzUsuń
  5. O a ja mam na strychu taki sam sprzęt:-) po babci mi został...;-) I widzę śliczne chusty na drutach...:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tytuły i autorzy spisani. Już pisałam, wolę wersję książki tradycyjną. Niestety zabiera ona trochę wieczorów. Motowidło fajne. mam dwie takie wełny i zwijam je jak moja babcia, na oparciu krzesła.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo wygodne urządzenie i do tego zwijarka, no to zazdroszczę:)
    Jestem przekonana, że chusty będą śliczne:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za zdjęcie motowidła - widzisz nawet nie pomyślałam, że po prstu może mieć nóżkę z ciężarkiem... Praktyczniejsze takie,nie trzeba szukać odpowiedniego blatu do przyczepienia...
    No a i stoliczek pod motowidełkiem rewelacyjny - bardzo podoba mi się ta mozaika!:)
    A czy mogłabym poprosić o zdjęcie zwijarki z bliska? Tak od przodu? Mojej się coś stało - rozsypała się i chyba ją źle złożyłam i teraz nie zwija....
    A Delight w pięknym kolorku - śliczna chusta będzie:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tereniu - matowidło luks i choć ja incydentalnie drutuję to do tych 3 motków co mam by się przydało hihi a gdzie wypożyczasz audiobooki??

    OdpowiedzUsuń
  10. Super sprzęt. Nawet nie wiedziałam, że cos takiego istnieje, choć żyję na tym świecie już jakiś czas. Pozdrawiamn:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny masz swój kącik.Przy balkonie jest i widno i możesz sobie pracować na nim.Bardzo dużo słucham książek.Zgadzam się że kolosalne znaczenie ma głos lektora. Nie słuchałam polecanej przez Ciebie książki.Chętnie poszukam.Skończyłam słuchać "Gorzką czekoladę"Lesley Lokko czytanej przez Marię Seweryn.Naprawdę bardzo polecam
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajne masz to motowidło. Uśmiałam się z tych wycieraczek. Goście przychodzą i wychodzą z wycieraczką. A tak poważnie wiem,że robisz piękne rzeczy i serce masz dobre. Dzięki za polecenie książek.

    OdpowiedzUsuń
  13. У меня тоже есть такое приспособление для перемотки ниток! Правда, я им давно не пользуюсь. Сейчас почти все нитки продаются уже в клубочках.

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny sprzęt. A chusty na drutach mają śliczne kolory.
    Też lubię słuchać książek przy robótkach.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. i masz co chciałaś ,a i owszem zazdroszczę :)
    ale nic to cieszę się że pokazałaś więc znowu jest o czym marzyć...(nie licząc manekina o nim też marzę)
    kącik bardzo mi się podoba
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak zwykle cudne rzeczy wychodzą z Twoich łapek... Oj masz Ty talent do dziergania... Masz... :)

    OdpowiedzUsuń
  17. no prosze jakie urządzenia..a ja n ataborecie z mama zwijałam..i jeszcze nie tak dawno też....:)) He,he..

    mam brązową elastyczna nitkę moze masz jakieś pomysł :)?

    OdpowiedzUsuń
  18. Czytając kolejny wpis po raz kolejny mnie zadziwiłaś jesteś po prostu niesamowita w tym co robisz.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Ale maszyna , przypomniałam sobie jak babcia kupowała wełnę w motkach .Wieczorami dziadek służyła za motowidło/hahahaa.../ i narzekał ,że mu ręce cierpną , więc wymyślił- postawił taboret do góry nogami , naciągnął motek i poszedł czytać gazetę .

    Bardzo ładne są te cieniowane wełny i cuda z nich robisz .
    Pozdrawiam Yrsa

    OdpowiedzUsuń
  20. Terro, nic nie wiedziałam (gapa jedna) o Twoich urodzinach, a więc spóźnione, jak to się mówi, ale szczere:

    Sto lat w dobrym zdrowiu, świetnym nastroju i oby aktualne zamierzenia co do joty udało Ci się zrealizować!

    OdpowiedzUsuń
  21. Też bym chciała takie motowidło.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Właśnie, trzeba sobieułatwiać pracę, jesteś odpowiednio wyposażona, no i fajnie urządzony kącik, wszystko pod ręką.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  23. Nitki cieniowane, kolory tęczowe albo przydymione, jesienne...nie mogę się nadziwić, że tyle tej chusty zrobiłaś jednego wieczoru. Masz motorek w rączkach!!! I jeszcze okiem zerkasz na tv albo komp., PODZIWIAM!!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, za każde słówko do mnie skierowane. To balsam dla mojej duszy.