Obserwatorzy

sobota, 5 marca 2011

Strajkuję

Przez bardzo długi czas ciągle bolał mnie żołądek. Mocniej, słabiej... Jesienią udało mi się kilka razy zatruć. I zaczęłam się przyglądać temu, co do jedzenia przynoszę ze sklepów. I jak to w sklepach wygląda. Wędliny bardzo często są nasiąknięte jakimiś płynami, że nawet te "suche" są mokre. A co jest w ich środku, to już fantazja producenta.
A jak założę okulary i zaczynam czytać terminy przydatności, to często już one dawno minęły.

Postanowiłam zastrajkować i nie kupować gotowych wyrobów, tylko je sama wytwarzać.


W styczniu zrobiłam kiełbasę i przygotowałam szynkę. I zaniosłam do wędzarni.
Pyszne wyszły.


Oprócz kiełbasy wędzonej jedną powiesiłam do wysuszania(ta z lewej). Lubię takie rarytasy.
Część surowej kiełbasy zamroziłam i miałam już z głowy kilka obiadów. Wystarczyło ją tylko ugotować. To był dobry dodatek do leczo, którego spory zapas przygotowałam jesienią.


Te ogórki przy wędlinach też sama przygotowałam. To ogórki z chili. Pyszne, ostre i łatwe w wykonaniu. Jeszcze kilka słoików mam w piwnicy.

*******************



Kilka dni temu upiekłam chleb i ugotowałam pasztet. Lubię pasztety i kiełbasy pasztetowe, ale teraz już nie mam odwagi na te sklepowe. Chleb tym razem upiekłam z mąki chlebowej kupionej w Biedronce i wg. przepisu na opakowaniu.
Przepis na pasztet gotowany już zamieszczałam na poprzednim blogu, ale jeszcze raz go przypomnę.

Składniki na pasztet gotowany:

ok. 30 dkg wątróbki drobiowej
ok. 50 dkg bardzo chudego boczku
1 duże udko z kurczaka
włoszczyzna( marchew, cebula, kawałek selera, pora i pietruszki)
przyprawy( sól, pieprz, ziele angielskie, liść laurowy)

Boczek i udko włożyć do garnka, zalać wodą ponad ich powierzchnię, zagotować
na małym płomieniu, zdjąć szumowiny, dodać włoszczyznę i przyprawy. Gotować pod przykryciem, aż mięso będzie bardzo miękkie.
Wyjąć mięso, wywar przecedzić. Dobrze wypłukaną wątróbkę zalać gorącym wywarem,
chwilę podgotować, wyjąć gdy będzie miękka( nie przegotować, bo będzie twarda).
Jeszcze ciepły boczek , mięso z kurczaka i wątróbkę drobno pokroić i zmiksować, dodając ok. 1,5 szklanki przecedzonego wywaru, doprawić do smaku solą i pieprzem.
Przełożyć do garnka, wolno zagotować i gotować, ciągle mieszając, ok 10 min.
Gorący pasztet rozlać do miseczek lub małych, wygotowanych słoików(szybko zakręcić wieczka). Po wystudzeniu wstawić do lodówki.
Z miseczek pasztet zjeść w najbliższych dniach. W słoiczkach można przechowywać ok. 2 tygodnie.
Jeśli mamy zamiar tak przygotowany pasztet przechowywać jeszcze dłużej, to warto słoiczki pasteryzować ok. 1 godz.


****************
Wczoraj był piętek, więc zrobiłam pastę rybną. Można ją zrobić z różnych wędzonych ryb np. z makreli.

Ja zrobiłam pastę z wędzonego piklinga.

Z 1 ryby usuwam ości, szkielet, głowę i skórę. Mięso rozdrabniam widelcem, dodaję 1 łyżkę majonezu i 1 łyżkę keczupu i trochę pieprzu. Wszystko mieszam i po chwili już mogę pałaszować.
Lubię taką rybną kanapkę posypać drobno posiekaną cebulą.


******************

Jak się już wybrałam do rybnego sklepu, to kupiłam tez solone śledzie.
Oczywiście takie, które mają w środku ikrę lub mlecz. Już się moczą. Wieczorem zdejmę skórę i usunę ości. I zaleję je marynatą. Na wtorek i środę będą w sam raz.
Przed podaniem wyjmę je z zalewy, dodam pokrojone jabłko i cebulę i skropię oliwą.
Można też dodać śmietanę lub majonez.

***************

Tak się rozpisałam o jedzeniu, więc przy okazji podam przepis na ciasteczka z poprzedniego posta. Okazało się, że wiele z Was ma w domu foremki do ich smażenia, ale nie pamiętacie przepisu.

Przepis jest bardzo prosty.
Może to być dowolne ciasto naleśnikowe, tylko bardziej gęste.

Ciastka z foremki, smażone jak faworki- przepis:

1 jajko
1,5 łyżki mąki
1 łyżka maślanki, kefiru lub śmietany
ok. 100 ml wody
szczypta soli
kilka kropli spirytusu
olej do smażenia
cukier puder i cukier waniliowy do posypania

Jajko, mąkę, kefir, sól, spirytus dokładnie zmiksować i odstawić na kilka godzin do lodówki.

Rozgrzać olej, wyjąć z lodówki ciasto, wymieszać.
Foremkę włożyć do gorącego oleju, gorącą zanurzać w cieście(uważać, żeby ciasto nie wydostało się nad foremkę) i szybko przenieść do wrzącego oleju. Po chwili lekko potrząsnąć foremką, by ciasto spadło. przewrócić je na drugą stronę i po chwili wyjąć na ręcznik papierowy by odsączyć nadmiar tłuszczu.
Gdy wszystkie ciasteczka są gotowe można je posypać cukrem pudrem, zmieszanym z cukrem waniliowym.

SMACZNEGO !

****************
ps. Mój żołądek ma się coraz lepiej.

******************

Dziękuję, że do mnie zaglądacie. Dziękuję za komentarze.
Zapraszam do ponownych wizyt.

13 komentarzy:

  1. Oooo, świetne przepisy. Ja jak widzę to, co jest nazywane wędlina, to mnie od razu brzuch boli. Chleb piekę już od dawna sama...Tylko jeszcze trzeba zacząć produkować mięsa różne...

    OdpowiedzUsuń
  2. zrobiłam się głodna, mniam, mniam ale pyszności

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam ten "ból"... w Polsce się zastanawiałąm dlaczego mnie boli żołądek i co? "Polepszacze w chlebie" - w Danii chleby białe są napąpowane, ale za to dużo tańsze są ciemne i te są zdrowe - jak nie zjesz w przeciągu dwóch dni to się zepsuje - tam nie ma chemii, a białe chleby piekę sama. Nie napiszę Ci co jest w pasztetach i parówkach bo boję się twojej reakcji - mój Tata pracował w przetwórstwie mięsnym... mieliśmy zabronione jedzenie pasztetów, parówkowych i parówek... teraz mam możliwość kupna pasztetów w foremkach - które mają tylko jedno "E" i parówki kupuję choć rzadko - ale takie które mi Tata zatwierdził :) A mimo to że tak dbam... obecnie znów mam dietkę... Niestety to nie tylko wędliny... sery - to dobiero jest kicz- po prawdziwym serze +45 dostałam takiego rozwolnienia (za preproszeniem) - dlaczego? - bo prawdziwy :) A mleka UHT?... Masakra... Ja już większość posiłków produkuję w domu od podstaw - a to co muszę kupić to z wyższej półki - ale wypatrzone na promocjach - cyli nawet taniej niż bym kupiła produkty zwykłe :) A jak nie ma promocji - to trudno, na własną odpowiedzialność muszę kupić chemię...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Żadna sklepowa wędlina nie ma takiego smaku jak ta zrobiona własnoręcznie:-) My hodujemy świnki na własne potrzeby i kilka razy w roku przetwarzamy je na mięsko... I wtedy mamy szynki, kiełbasy, pasztet, schab, golonki i wszystko inne co się da wyprodukować ze świnki...;-) Do tego tato często piecze chleb ziarnisty żaden inny nie jest w stanie go przebić;-) Mamy też niewielki przydomowy ogródek a babcia ma olbrzymi ogród, kurki, króliki itd... Tak więc ja wiele rzeczy w sklepie omijam szerokim łukiem;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki Ci dobra kobieto za przepis na pasztet. Przyda się w sam raz na uroczystość rodzinną w przyszłym tygodniu:) A ta kiełbasa i szynka - palce lizać. Oj, przypominają się dawne czasy, kiedy produkty były smaczne i naturalne. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja wprawdzie nie mam jak zrobic teraz swojej kielbasy ale czesto kupuje surowe mieso i sama z niego robie cos do kanapek. Taka kielbasa -to smak mojego dziecinstwa. Az ci zazdroszcze tego zapalu,ale warto i pewnie ejst cudownie smacznie teraz w twoim domu. Ale....mimo wszystko na twoim miejscu zbadalabym ten zoladek, nawet jakby przestal bolec. Jesienne dolegliwosci zoladkowe to cos, co znaja wrzodowcy (okropna nazwa). Ja nim jestem, wprawdzie podleczonym ale wiem co takie bole moga znaczyc. Nie zwlekaj.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak apetycznie to wszystko wyglada, ze jesc od razu sie chce. Tez pieke chleb, na zakwasie i buleczki, czasem dla odmiany kupimy w sklepie, tak raz na pol roku, ale potem komentujemy "to juz byl ostatni raz".
    Twoj wyglada bardzo smakowicie, kielbaski i pasztet pachna az tu... chyba jednak zjem jakas kromke...
    Dzieki za wszystkie przepisy, napewno sie przydadza.

    OdpowiedzUsuń
  8. ależ mi smaka tymi kiełbaskami narobiłaś. Uwielbiam "swojskie" wędliny, zawsze po świętach przywożę od Mamy...
    Jednak przez większość czasu zmuszona jestem jeść te sklepowe śmieci, jest to tym trudniejsze, ze pracowałam kiedyś w hurtowni wędliniarskiej i kilku producentów przybliżyło ki z czego one powstają

    OdpowiedzUsuń
  9. Terro, taki pasztecik to koty lubią, oj lubią! Ale Twój miałby wyżerkę!

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Po pierwsze - zdrówka, żeby żołądek już nie strajkował!
    A po drugie... smaka mi narobiłaś okropnego! Moi rodzice już od jakiegoś czasu "produkują" wędlinki na nasze (dość duże, bo my mięsożerni) potrzeby... nic ich nie zastąpi!
    Ja od czasu, jak mnie kiedyś leczono na gardło i wylądowałam po tym na 3 tyg w szpitalu, miałam dietkę jak niemowlę. Teraz jem już wszystko, ale czasem nie wiem po czym łapie mnie te ścigająca przypadłość...
    Przepisy podsunę Mamci, pewnie coś wykorzystamy :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzięki, Dziewczyny, że podzieliłyście się ze mną swoim zdaniem na temat żywności kupowanej w sklepach. Bardzo lubiłam mleko i jego przetwory, ale teraz te wyroby mlekopodobne nie są tolerowane przez mój organizm. Czy wiecie, że żółte sery, to najczęściej wyrób seropodobny? Ja teraz czytam te etykiety na opakowaniach, jak mam coś kupić.
    A te wędliny od niedawna robię sama. Kiedyś robili je moi rodzice. I zaopatrywali w nie całą naszą rodzinę. To dopiero były smakołyki.
    Tato od lat kupował mięso na przetwory na targu, ja mam swój wybrany sklep.
    A rodzice już już w innym wymiarze...

    OdpowiedzUsuń
  12. Same przysmaki u Ciebie. Masz sporo racji. Sama zrobisz wiesz co tam jest no i przede wszystkim chemii nie ma w tym. Pozdrawiam i zdrówka życzę

    OdpowiedzUsuń
  13. I ja dostałam ślinotoku na widok tych kiełbas - własnoręczny wyrób kiełbasek jest raczej nierealny z moimi kuchennymi talentami, ale ten pasztet...
    Razowy z pasztetem i ogórkiem - a wszystko to, wiadomo z czego - mniam
    I na deser chusta z Noro to dopiero uczta :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, za każde słówko do mnie skierowane. To balsam dla mojej duszy.