
We wrześniu byłam kilka dni na Białorusi. Mieszkałam u cioci(siostry mojej mamy) w Lidzie.
Pisałam już o tym
tu.
Jednego dnia pojechałam na cmentarz w Wawiorce, gdzie są groby moich bliskich.

Tu są groby rodziców mojej mamy i jej babci. I grób mego chrześniaka(syna brata mojej mamy)

*******************
A to grób mego pradziadka(ojca mego dziadka)

**************
A to groby babci i dziadka mego taty(rodziców jego mamy)

****************************
A po drugiej stronie drogi jest wiele grobów Radziwiłłów. Niestety, w opłakanym stanie.

********************************
Przy okazji wpadłam na moment do wsi Rauby, gdzie mieszkali rodzice mojej mamy, i gdzie często w czasach szkolnych jeździłam na wakacje.

I zobaczcie jaka droga prowadziła do małej wsi. Dziur w niej nie widziałam.

A to domek moich dziadków. Teraz jest domkiem letniskowym mego wujka.

Sypialnia zawsze prawie tak wyglądała. Tylko kiedyś zamiast szafy(z lewej strony) stał kufer, a łóżka były metalowe.

A w pokoju była etażerka. Nie ta, co teraz, ale zawsze wzbudzała mój zachwyt.
Oj, bardzo mi się w tym domku podobało. Dlatego też i u mnie są tapety, stoją regały przypominające etażerki(zobacz etykiety "moje mieszkanie"a i kufry też się znajdą(muszę zrobić fotki i się pochwalić).

A to stodoła, w której się smacznie spało na sianie. A obok niej sad z przepysznymi jabłuszkami.
Oczywiście sporo ich przywiozłam.

***************
Lubię żabki. A ta zerkała z zaciekawieniem na nowych przybyszy.

A jak zbieraliśmy jabłka to i taka pani do nas podeszła.

**************************
Niedaleko wsi mojej babci jest wieś Murowanka. Jest w niej cudna cerkiew, wyglądająca jak zamek warowny.

Mam nadzieję, że mi wujek wybaczy, że załapał się na zdjęcie.
Wnętrze cerkwi też cyknęłam.

**********************************
"Nad Niemnem" też byłam. A właściwie nad nim przejechałam. Zdjęcie zrobiłam w Grodnie(z okna samochodu), już w drodze powrotnej do domu.

*************************************************
A to część smakołyków, które przywiozłam.

Jabłuszka z sadu mojej babci.

Herbatki, napitki, słodycze. Z tyłu, w butelce po wodzie jest "woda ognista"-pyszne rękodzieło.
A ja podczas pobytu piłam pyszne wino z czarnych porzeczek, rękodzieło mego wujka.

Do chlebka przywiozłam też pyszną szynkę, wędzoną na zimno, w cenie o 2/3 niższą niż u nas i o wieeeeeeele smaczniejszą. Sery żółte, śmietanę, kefirek, majonezy też przywiozłam, ale zapomniałam obfocić. Imieninowych gości(3 października) częstowałam właśnie białoruskimi przysmakami.
I jeszcze trochę innych zakupów zrobiłam. Ale to już w innym odcinku.
*****************
Dziękuję za wizyty i komentarze. Zapraszam ponownie.
Cudowna podróż sentymentalna. Też lubię takie klimaty. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo masz szczęście :) Moje korzenie od strony dwóch dziadków sięgają po dzisiejszą Ukrainę. Wiele słyszałam i oczami wyobrazni wiele widziałam . Niestety nie na żywo.
OdpowiedzUsuńPrzemiła podróż do korzeni!!! Domek przeuroczy i na zewnątrz i wewnątrz!!! Zapasy na pewno smaczne. Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńMiło wrócić w rodzinne strony...chociaż na chwilę :)
OdpowiedzUsuńCzekałam na ten ciąg dalszy i bardzo się cieszę że się doczekałam. Dziękuję Ci i pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNa chwilę przeniosłam się w inne strony:)Bardzo Ci dziękuję za tą podróż i zapraszam na candy mikołajkowe
OdpowiedzUsuńCudne wnętrza. Twoje też muszę zobaczyć. Mieszkałam już i na Białorusi i na Ukrainie, tam rodzina mojej babci. Mnie się podoba ta prostota we wnętrzu. Ale darów masz od rodziny... Podzieliłabyś się soczkami i szynkami, bo pysznie wyglądają. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam takie "domowe" mieszkanka.Mają swoje ciepełko.Super wycieczka i zapasy:)
OdpowiedzUsuńUdana wycieczka w dalekie rodzinne strony. Podarki wyglądają smacznie, i pięknie o wszystkim piszesz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
gratuluję wyjazdu
OdpowiedzUsuńz przyjemnością poczytałam i zdjęcia oglądałam
pozdrawiam
Fantastyczna wycieczka i super,że mogłam ją z Tobą poniekąd przebyć
OdpowiedzUsuńMiałaś cudowny powrót do wspomnień.
OdpowiedzUsuńPięknie oprowadziłaś nas po swoich rodzinnych stronach.
Pozdrawiam :)
Ech jak cudownie ..
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci tego Terro, że choć to miejsce jest poza granicami Polski - to zostało w rękach rodziny i możesz je odwiedzać. Rodzinne domy moich dziadków zostały przejęte przez Ukraińców i nawet nie wiem czy jeszcze istnieją :-(
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za ten post, tak magicznie przeniósł mnie w czasie :-)
Pozdrawiam
Domek Twoich dziadków jest prześliczny!
OdpowiedzUsuńOch i tyle smakowitości!
Piękne zdjęcia, wspomnienia, miejsca. To ogromnie cenne, że jest wujek, który ma nad wszystkim pieczę. Opuszczony, zaniedbany grób Radziwiłów - przejmujące. Gdy nas zabraknie też świat się nie zatrzyma. Rzeczy nasze odwykną od nas a może i podzielą nasz los, zapomnienia.
OdpowiedzUsuńTyle ich - tych, których już nie ma, ile ich w nas.
co za piękne imię- Tafilia. I ta podłoga w domku, jasny orzech, jak na mojej ukochanej Suwalszczyźnie!
OdpowiedzUsuń